środa, 1 czerwca 2016
4.
- Coś pani ma nam jeszcze do zaoferowania?
Na spotkaniu zaprezentowałam wszystko to co kazał mi przekazać Ivan. Byłam troszkę w szoku, że było jej mało.
- A co pani ma konkretnie na myśli?- zapytałam
- Widzisz, skoro jesteś praktykantką i to młodą, z pewnością posiadasz jakąś wizją jak to wszystko powinno by wyglądać twoim zdaniem.. Co może zachęcić młodsze pokolenie.
Zagięła mnie. Nie przygotowałam się by powiedzieć coś więcej na ten temat. Skąd mam wiedzieć co przyciągnie "młodsze pokolenie"?
Starsza kobieta wyczuła chyba moje zakłopotanie.
- Okay inaczej.. co twoim zdaniem mogłoby przeciągnąć młodzież taką jak ty? Na co byś chętnie ty przyszła? Skoro mamy budżet powinniśmy go jak najlepiej wykorzystać. Prawdaż?
- Hmm.. da mi pani chwilę na zastanowienie..
Co mogłoby przyciągnąć młodzież? Co mogłoby być na tyle ciekawego by wszyscy przyszli?
-Może festiwal kolorów? Młodzi ludzie bardzo lubią takie akcje.
-Tak! To bardzo dobry pomysł. W Ystad jeszcze nigdy nie było czegoś podobnego!
Nie spodziewałam się aż takiego zachwytu z jej strony naprawdę.
Zaczęła wypytywać jak? co? gdzie?
Byłam zadowolona, że spodobał hej się pomysł.
- A wieczorem moglibyśmy puścić lampiony. Tak na dokładkę. Myślę, że to też powinno przyciągnąć nie tylko młodzież ale wszystkich.
- Kate dziękuję bardzo, że odwiedziłaś nas dziś i dałaś nam nowe pomysły. Jesteśmy ci naprawdę bardzo wdzięczni.
- Mogłabym jakoś jeszcze pomóc?- kobieta zamyśliła się przez chwilę i spojrzała na mnie a następnie uśmiechnęła się chytrze
- Jesteś tu na praktykach tak?
- Owszem.- odpowiedziałam z lekkim zawahaniem
- I odbywasz je u pana Ivana?- pokiwałam twierdząco głową.- Myślisz, że obraził by się gdybyśmy pożyczyli cię na parę dni? Pomogłabyś nam w przygotowaniach.
Ojeej! Czuję, że zaraz mi skrzydła wyrosną z tej dumy. Niesamowite uczucie.
-Raczej nie powinien mieć nic przeciwko.- złapałam się za policzki z tego wrażenia.- Mówi pani na poważnie?- nie dowierzałam
- Oczywiście! Wpiszemy ci to również w kartę dotyczącą praktyk. Nie masz się czego obawiać. Więc jak? Zgadzasz się?
-Tak tak! Naturalnie
- Wspaniale
-Więc.. czym mam się zająć?
[...]
- Nie wierzę. Żartujesz prawda? Jak to organizujesz Festiwal Kolorów i te lampiony?!
- Mówię jak najbardziej poważnie.
Jessie nie mogła w to uwierzyć. W sumie ja też do końca jeszcze tego nie przyswoiłam. To jest pierwsza tak duża rzecz, za którą jestem w stu procentach odpowiedzialna. Może to i trochę mnie przeraża, że gdyby coś nie wypaliło wszystkie konsekwencje ponoszę oczywiście ja ale z drugiej strony to jest naprawdę mega ekscytujące przeżycie.
- Ja pierniczę! Kate! Ale super!- rzuciła się na mnie. Dobrze, że siedziałyśmy na łóżku i miałam mięciusie lądowanie.
- Mam pomysł. Zróbmy sobie taki damski wieczór. Jest ciepło na zewnątrz, więc możemy wziąć kołdry ze sobą i posiedzieć na balkonie. Pogadamy trochę i w ogóle.
- Ojej tak! Świetny pomysł. Pójdę tylko wziąć szybki prysznic dobra?
- Jasne idź. Ja w tym czasie zadzwonię do rodziców.
- Wracam za 15 minut
Jess wybiegła z pokoju i popędziła do łazienki. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafki. Chwyciłam telefon a następnie wybrałam numer mamy. Było już po 20, więc długo nie czekałam aby odebrała telefon ze względu na to, iż zawsze o tej porze ogląda z tatą barwy szczęścia.
-Halo halo?
- Hej mamuś. Jak tam u was?
- A leżymy i oglądamy telewizję. Co się cały dzień nie odzywałaś?
- Byłam bardzo zajęta i nie miałam zbytnio czasu. Przepraszam.
- A co takiego robiłaś?- usłyszałam głos taty, także zapewne jest na głośniku
- Miałam dziś pierwszy dzień praktyk
- I jak ci poszło?- zapytała z zaciekawieniem mamą
- Można określić, że naprawę super.
- Może coś konkretniej? Musimy wszystko z ciebie wyciągać?
- Byłam zawieść taki wielki projekt do urzędu miasta niedaleko i była tam taka miła pani w miarę i pytała się mnie jak można przyciągnąć młodzież i w ogóle. Podałam jej parę propozycji i nie uwierzycie ale organizuję Festiwal Kolorów na tej wielkiej imprezie. Jestem organizatorką.
- Naprawdę? O matko córuś to świetnie!
- A dodatkowo tego samego dnia wieczorem wszyscy będę również puszczać lampiony. Boże jestem taka szczęśliwa, że wy sobie tego nie wyobrażacie.
- Na pewno wszytko świetnie zorganizujesz. Wierzymy w ciebie robaczku! .- zrobiło mi się bardzo miło na sercu
- Dlatego też nie będę miała zbyt dużo czasu wolnego. Mam nadzieję, że wybaczycie mi to..
Pogadałam z nimi jeszcze dłuższą chwilę, gdy w pokoju pojawiła się Jessie. Pożegnałam się więc z rodzicami i obiecałam, że zadzwonię jutro wieczorem.
Opatulone kołdrami wyszliśmy na balkon. Usiadłyśmy razem w wielkiej, zwisającej, wiklinowej kuli. Akurat się obie zmieściłyśmy.
Opowiadałyśmy sobie nawzajem zabawne historie z dzieciństwa, rozmawiałyśmy o miłości, rodzinie, Polsce a także mnóstwo innych tematów. Naprawdę sporo nowych rzeczy się o niej dowiedziałam.
- Kate?
- Tak?- blondynka oparła głowę o moje ramię
- Czemu jesteś sama?- w sumie sama nie potrafiłam odpowiedzieć sobie na nie
- Zadajesz trudne pytania Jess
- Bo naprawdę nie rozumiem dlaczego nie masz nikogo.
- Może jestem zbyt wymagająca?
- Pod jakim względem?
- Nienawidzę nie dojrzałych osób, które myślą wyłącznie o sobie, nie potrafią docenić tego co mają i ciągle po prostu narzekają, jak to oni nie mają źle w życie. To mnie tak strasznie irytuje, że nie potrafię.. - wzięłam głęboki wdech.- Związki nie są stworzone dla mnie, poza tym zawsze trafiam na tych nieodpowiednich.
- Co masz na myśli?
- Mam na myśli to, że chwilę pobawią się tobą a później zostawiają cię i olewają. Taka jest ich natura. Faceci to świnie.- blondynka cicho westchnęła
Raptem przypomniał mi się chłopak, który był ostatni z którym pisałam.
Kamil
Chodził do jednej klasy razem z moim bratem. Chyba właśnie przez to lepiej się poznaliśmy. Wspólni znajomi, wspólne imprezy, dodatkowo robiłam z nim wywiad do szkolnej gazetki.
Rugbista. Należy do Reprezentacji Polski w Rugby. Ale żeby nie było, że to mnie do niego przyciągnęło, ta niby cała "sława". O nie nie!
Fakt faktem miał boskie ciało ale szczerze mówiąc nie leciałam na to. Bardzo dobrze się z nim dogadywałam, był naprawdę bardzo zabawny lecz najważniejsze było to że.. czułam się przy nim bezpieczna.
Może nie był on najgorszy i nic mi takiego nie zrobił, ale fakt, iż zaczął mnie zbywać i wypisywać do mojej przyjaciółki bardzo mnie wkurzył.
I to kobiety są dwulicowe tak?
Miałam wrażenie, że to nie była tylko zwykła znajomość. Czułam coś więcej do niego i miałam wrażenie, że on do mnie też. Poza tym wszyscy postrzegali nas jako para. Niestety przyszedł taki czas, którego się obawiałam.
Zero wiadomości, zero snapów, zero spotkań. Totalna olewka z jego strony.
Ciągle tylko mecze, treningi, praca, imprezy a na dodatek matury. Zawiodłam się na nim bardzo przez to ale to jego wybór a nie mój prawda?
Tak się zamyśliłam, że zupełnie odpłynęłam myślami gdzieś daleko. Dlatego nie słyszałam co Jess do mnie mówi
- Halo??- pomachała mi ręką przed samym nosem
- Wybacz. Zamyśliłam się trochę
- Haha trochę powiadasz?
- Oj przepraszam. Mogłabyś powtórzyć co mówiłaś?
- Wspominałaś coś wcześniej o jakimś chłopaku co go dziś poznałaś?
- Co? jaki.. aaa o tym!- nagle mnie olśniło.- W sumie to nawet go nie poznałam. Po prostu mi pomógł i tyle.
- Ale rozmawiałaś chociaż z nim?- dopytywała, haha jak to ona
- Zamieniłam parę zadań, nic szczególnego.- odpowiedziałam bez żadnego entuzjazmu
- Przystojny był?- wzruszyłam ramionami. Przypomniał mi się on. Był naprawdę miły. Nie wiem czemu ale uśmiechnęłam się pod nosem i to mnie najwidoczniej zdradziło. Jessie od razu zaczęła buczeć i pukać mnie łokciem. - Spodobał ci się coo?- cmoknęła mnie w policzek gdy spojrzałam na nią piorunującym wzrokiem.
- Przestań, proszę.. - rzuciłam bez uczuciowo
- Ale Kate może spotkasz go jeszcze! Nie przejmuj się
-Jess zrozum, że ja nie chcę i nie mogę. Przyjechałam tu na praktyki a nie na jakieś randkowanie. A co będzie jeśli się w kimś zakocham? Jestem bardzo kochliwa i nie mogę po prostu na to pozwolić. Ta odległość?To będzie za bardzo bolało, nie mogę..- powiedziałam smutnym tonem. Blondynka od razu mnie przytuliła.
Piątek
Cały tydzień zapieprzałam od rana do wieczora. Tyle pracy przy tych całych przygotowaniach jest, że nie mam ani jednej wolnej chwili dla siebie. Dosłownie. Na szczęście powoli to się kończy. Pozałatwiałam już wszystkie swoje sprawy dotyczące lampionów, proszków barwiących, gadżetów, świateł, oprawy muzycznej i wielu innych takich.
Zajechałam pod plac, na którym jutro odbywa się cała uroczystość. Ekipa właśnie kończyła rozstawiać scenę oraz montować światła. Scena była naprawdę ogromna a dookoła migały kolorowe światełka. Wszystko robiło na mnie tak mega wrażenie, że to kompletnie nie do opisania. Szczególnie dlatego, że to między innymi ja przyczyniłam się do organizacji tego eventu.
A to wszystko już jutro! Jej nie mogę się doczekać!
Dostałam pieniądze od pani Hill, abym zapłaciła tym panom, którzy dziś wszytko rozstawiali i montowali. Miałam tyle kasy przy sobie, że jadąc tu cały czas oglądałam się za siebie czy aby przypadkiem mnie nikt nie śledzi. Chyba mam już schizę. Z jednej strony kto by się nie bał trzymać tylu pieniędzy przy sobie?
Zapłaciłam elegancko wszystkim i pożegnałam ich. Musiałam jeszcze czekać niestety na przyjazd ochrony, która miała pilnować cały teren dzisiejszą noc i jutrzejszy dzień. Usiadłam więc sobie spokojnie na schodku od sceny i cierpliwie czekałam. A czekanie zabija..
Siedząc tak sobie i słysząc dosłownie każdy szmer i myślałam, że dostanę kota. Niby nie była to jakaś późna godzina, bo zegarek wskazywał dopiero 20:19 ale jednak strach przeważył. Włączyłam, więc sobie głośno muzykę na "zabicie czasu".
Przeglądając facebooka na stronie Ystad, którą ostatnio polubiłam, wyświetlił mi się ciekawy artykuł
dotyczący tegorocznej Eurowizji a zarazem imprezy którą organizuję. Kliknęłam więc w link, który przekierował mnie na tą całą główną stronę. Byłam bardzo ciekawa.
Niestety nie zrozumiałam za wiele ze względu na to, iż cały tekst był napisany po szwedzku. A było Kasia się uczyć się niemieckiego w gimnazjum prawda?..
Skopiowałam pierwszą część artykuły i wstawiłam do tłumacza. A sami dobrze wiecie jak tłumacz tłumaczy. Zrozumiałam piąte przez dziesiąte.
Pisali o 17-letnim chłopcu o imieniu Frans, który reprezentuje Szwecję na Eurowizji 2016 w Sztokholmie. Zachwalali jego piosenkę, że to wielki hit i podobno znajduje się w piątce najlepiej ocenianych piosenek startujących w konkursie. Wszyscy uważali, że Frans ma wielkie szanse na wygraną. Bla.. bla.. bla..
Trzeba przyznać, że wyrobił się chłopak żeby reprezentować swój kraj naprawę. Nie każdemu się to udaje.
Pik..pik
Na ekranie wyskoczyło powiadomienie, że zostało mi jedynie 3% baterii. Jak to możliwe skoro ładowałam go całą noc? Przeklęty telefon.
Na stronie był podany link do piosenki, więc usiłowałam go zawzięcie wyświetlić ale jak na złość internet mi się zaciął. Strona nie chciała się załadować i po chwili wyskoczyło:
"Przepraszamy. Brak połączenia z internetem. Spróbuj później"
Raptownie padł mi też telefon. No jasne, co jeszcze? Myślałam, że dostanę szału. Nie cierpię gdy rozładowywuje mi się on i nie mam przy sobie ładowarki przenośnej. Pięknie.
Nagle usłyszałam głośne odgłosy dochodzące zza barierek. Przestraszona wstałam i rozejrzałam się dookoła. Zauważyłam czterech chłopaków krzyczących i wjeżdżających na rowerach na plac.
W jednej chwili byłam sparaliżowana. Nie wiedziałam co mam zrobić ale otrząsnęłam się i udałam się w ich stronę.
- Nie możecie tu wjeżdżać.- krzyknęłam podchodząc do nich. Kolesie byli starsi, tak po 20 lat (?) Wyglądali na takich typowych cwaniaczków.. i nimi byli. A szczególnie jeden.
- A kto nam zabroni? Ty?- odezwał się
- To jest teren prywatny, więc proszę go natychmiast opuścić!- poczułam, że dostałam przypływu energii a raczej przypływu złości. Co on sobie myśli? Że będzie ze mną pogrywał? Zszedł z roweru i podszedł do mnie
- Spójrzcie jaka buntowniczka. A jak nie opuścimy to co nam kochanie zrobisz?- odpowiedział mi prosto w twarz. Poczułam jego oddech na sobie. Teraz mogłam mu się dokładnie przyjrzeć: 185 wzrostu, ciemne oczy, ciemne włosy i charakterystyczna blizna przy prawej brwi.
- Jak stąd nie pojedziecie zadzwonię na policję.
- To dzwoń.- chowając ręce do kieszeni oddalił się dwa kroki do tyłu. Nerwowo przeszukałam spodenki i wyjęłam komórkę.
Ha..Ha.. przypomniało mi się, że jest rozładowana, bosko. Miałam nadzieję, że chociaż na chwilę się włączy ale nic z tego.
- Ojoj jak przykro.- westchnął smutnym głosikiem, wyrywając mi telefon i wyrzucając go w trawę.
- Pogięło cię!?- wrzasnęłam wymachując rękami. - Mam tego dość! albo wylatujecie stąd albo idę do kogoś i dzwonię na policję!- byłam już strasznie wkurzona
- Kotek po co te nerwy?- zbliżył się do mnie, położył dłoń ma moim policzku delikatnie gładząc.- Możemy załatwić to w inny sposób.- poczułam jak zjeżdża ręką w dół, dotykając szyi, biustu i zatrzymując się na pośladkach
- Nie dotykaj mnie zboczeńcu!- warknęłam odpychając go z całej siły i uderzając w twarz z prawego sierpowego. W ułamku sekundy również poczułam niesamowity ból policzka i całej żuchwy. Oddał mi
- Zac!- krzyknął któryś z chłopaków.- Ogarnij się! Zostaw ją!
Leżąc na ziemi, zauważyłam krew kapiącą ciurkiem z mojego nosa. O boże! Oby nie był złamany!
Chłopak łapiąc mnie za włosy podniósł do góry. Zaczął mnie podduszać chwytając za szyję. Z ledwością łapałam dech w piersiach. Satysfakcja była wymalowana na jego twarzy. On był psychiczny!
Kątem oka zauważyłam, że tamci już kompletnie nie reagują na to co on mi robi. Jeden z nich zakrył twarz ręką by nie patrzeć. Wydawało mi się, że skądś go kojarzę i widziałam już kiedyś ale było zbyt ciemno bym mogła rozpoznać twarz z takiej odległości. Poza tym byłam bez okularów.
Miałam wrażenie, że jak nie zrobię zaraz czegoś to on mnie tu udusi. Czarne myśli już błąkały się w mojej głowie. W pewnej chwili odsunęłam się od niego i kopnęłam go w brzuch. Brunet zwinął się z bólu a ja w tym czasie się odsunęłam i upadłam na ziemię. Złość w jego oczach była jeszcze gorsza niż przedtem. Już widziałam to jak obrywam. Skuliłam się, spuściłam głowę i łzy napełniły mi się do oczy. Byłam gotowa na najgorsze.
-Zac, opanuj się! Chcesz jej zrobisz krzywdę?!- któryś chłopak zwrócił mu uwagę podchodząc do niego. Najwidoczniej to poskutkowało bo słyszałam jak odchodzi.
Podniosłam głowę i po chwili żałowałam, że to zrobiłam. Przede mną stał ten sam chłopak w czapce co w poniedziałek. Byłam w kompletnym szoku. Jak można tak mylić się co do ludzi?
-Ty? Nie wierzę..- wymamrotałam załamującym się głosem, patrząc na niego szklanymi oczami.
Podszedł do mnie i ukucnął wyjmując z kieszeni chusteczki i przykładając mi jedną do nosa. W jego minie widać było żal.
- Tak mi przykro..- to jedyne co zdołał z siebie wymusić. Jedne, głupie i naiwne "I'm so sorry.."
Byłam totalnie załamana. Wstał i odszedł. Tak po prostu.
Cała grupa wsiadła na rowery i jak najszybciej odjechała. Nie miałam nawet siły krzyczeć. Zauważyłam, że zabrali ze sobą moją torebkę z wszystkimi pieniędzmi oraz pomalowali sprayem mój rower i poprzebijali w nim koła.
Po paru minutach przyjechali ochroniarze. Znaleźli mnie skuloną na ziemi i kazali zadzwonić po karetkę..
(...)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jestem! Niedobrzy chłopcy... A rozdział bardzo mi się podoba. Buziaki. ♥
OdpowiedzUsuńWow! Wow! Coz to za koncowka! O.o nie czekaj, pisz nexta szybciutko!
OdpowiedzUsuńChciałaś to cię informuję - btw. Zapraszam do zakładki informacje ;)
OdpowiedzUsuńbractwo-yokai.blogspot.com
Przepraszam, że jestem dopiero teraz. Przeczytałam wszystkie rozdziały i jestem pod wrażeniem, bo jest interesujące. Pierwszy raz czytam opowiadanie z piosenkarzem z Eurowizji, więc to dla mnie nowość. Końcówka wyszła nieźle. Pisz kolejny. Jest okej.
OdpowiedzUsuńInformuję o nowym rozdziale u siebie, ponieważ chciałaś :)
http://czas-wrocic-do-gry.blogspot.com/2016/06/czwarty-tego-wolabym-nigdy-nie-zobaczyc.html
Liczę na Twój komentarz.
Weny.
Pozdrawiam.
Ten fragment z chłopakami wydał mi się stworzony trochę nad wyraz. Po co mieliby ją przyduszać i tak dalej? Pokazałaś takich typowych złych chłopaczków i to wydało mi się trochę przesadzone. Ale bardzo podobal mi się pomysł z tym Festiwalem. To rzeczywiście może przyciągnąć młodzież.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie;)
sila-jest-we-mnie.blogspot.com